Tam, skąd
jestem mówią na mnie Mrok. Ten, co okala twoją duszę w ciemnej uliczce,
szepcący "Dalej, zrób to". Ten, który przemawia przez ciebie, gdy
wypowiadasz szydercze kłamstwa w twarz swej ofiary. Jestem złowieszczym
uśmiechem, krwią na palcach, chorą satysfakcją w oczach. A ty? Kimżeż ty jesteś
beze mnie, słaby człowieku? Osobno jesteśmy niczym, razem jesteśmy potęgą.
Tam skąd
jestem, mówią na mnie Zło. Nie przyznajesz się do mnie nawet przed samym sobą.
To nic, człowieku. To mi nie ubliża, to mnie nie obraża, to mnie wcale nie
rusza. Jestem zbyt mocno związany z niemal każdą twoją myślą, każdym gestem,
każdym słowem. Ja czerpię siłę z twej nienawiści, ty chłoniesz mnie przez
skórę. I dopóki zdajesz sobie sprawę z tego uzależnienia, naszej symbiozy. Możesz
udawać, że mnie tu nie ma.
Tam skąd
jestem, mówią na mnie Grzech. A ty jesteś za słaby, by mi się oprzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz